Ostatnio zmieniony przez Seasaidh (02-05-2021 o 12h11)

W liceum zaczęłam nabierać świadomości na temat pielęgnacji i do teraz staram się tę wiedzę pogłębiać. Stawiam na absolutne podstawy - mycie twarzy, tonik, krem i czasami serum, ponieważ koreańskie sposoby nigdy do mnie nie przemawiały, a ilość kroków w takiej pielęgnacji to dla mnie przesada. Stosuję się do sprawdzonych metod i moja cera jest w bardzo dobrej kondycji.

Od roku używam Foreo do mycia twarzy i uważam, że ta szczoteczka to błogosławieństwo przy oczyszczaniu. Obecnie nie wyobrażam sobie z niej zrezygnować. Nie miałam okazji skorzystać z tańszych zamienników, więc nie mam porównania, ale na jej zakup zbierałam się dwa lata, więc była też moją zachcianką, którą chciałam spełnić. Ogólnie polecam wdrożenie do pielęgnacji szczoteczek myjących, bo to naprawdę robi ogromną różnicę.

Ło Panie ale tu będzie ruch, chyba to był najbardziej oblegany wątek w kafejce.

Ja odstawiłam już wycofane ze sprzedaży leki-Atrederm. Okropnie bałam się że wróci mi wysyp, mam okropny problem z zapychaniem skóry, dużo zaskórników, głównie tych zamkniętych. Tylko atrederm mi to ogarniał.
Trafiłam na kanał W krainie składów prowadzony przez przecudowną Alicję, zaczęłam stosować polecane przez nią leki oraz zainwestowałam w kwas salicylowy i moja twarz daje radę bez leków! Jestem mocno w szoku.

Ale oczywiście nie jest tak kolorowo, moje hormony powiedziały sobie ostatnio "pa na to" i wywaliły mnie jak nigdy wcześniej, aż w lustro nie mogłam patrzeć. Dzięki Bogu już się uspokoiło i jedynie co pilnuję przebarwień.
Moja pielęgnacja : Żel do mycia twarzy Duetus, serum aloesowe Ava, krem odżywczy Vianel Nagietek
Mam jeszcze jakiś krem pod oczy ale nie pamiętam nazwy :v
Dwa razy w tygodniu kładę na twarz kwas salicylowy Paulas Choice, trzymam go pół h a potem przykrywam maską z zielonej glinki na 15 minut.

A propos gąbek, ja totalnie polecam gąbeczke do mycia twarzy konjac! Jest super przyjemna i mięciutka i dużo mniej produktu się zużywa bo świetnie spienia  

A co do produktów to osobiście staram się kupować wegańskie i najlepiej less waste/zero waste i czasem bawię się w domową wiedźmę i sama robię różne kremiki, peelingi itd. W ogóle bardzo polecam takie eksperymentowanie bo od razu zwiększa się świadomość co nakładamy na twarz

@Roni
Moja przygoda z pielęgnacją twarzy zaczęła się już od szóstej klasy szkoły podstawowej. Wstyd się przyznać, ale swoje początki zaczęłam od jednej z gorszych składowo marek - Ziaji Nuno. Na szczęście mi żadnej krzywy ich kosmetyki nie zrobiły. Mam normalną i naprawdę odporną na wszystko cerę i chwała mi za to. Z czasem zaczęłam czytać o tym coraz więcej, poźniej doszło oglądanie wszelkiej maści filmików na yt i weryfikowanie wiedzy zdobytej w internecie.
Nie wiem jaką masz cerę, polecam najpierw zapoznać się rodzajem, a poźniej z jej potrzebami. Każda cera jest inna, każda inaczej reaguje na dane kosmetyki, zazwyczaj uczymy się metodą prób i błędów. Swojego czasu siedziałam mocno w koreńskiej pielęgnacji twarzy i z czystym sercem ją polecam, obecnie jednak większość tych kosmetyków odłożyłam w kąt na rzecz Face Boom, Tołpy i The Ordinary, bo bardzo polubiłam się z tymi markami.

Całkiem niedawno do swojej pielęgnacji dołożyłam szczotkę soniczną, peeling kawitacyjny i jajko ion od Xiaomi i z czystym sumieniem mogę je polecić.

Swoją drogą zastanawia mnie, czy któraś z was posiada urządzenie do robienia maseczek z owoców i może powiedzieć mi o tym coś więcej.

Ostatnio zmieniony przez Seasaidh (18-05-2021 o 21h20)

@Roni

Na yt mogę Ci polecić Angelikę Grabowską, studiowała kosmetologie i wyjaśnia wiele spraw w bardzo przyjemny sposób.

Moja cera jest mocno przetłuszczająca się w strefie T, ale dzięki odpowiedniemu nawilżaniu nie spędza mi to snu z powiek. Ogólnie, to moja skóra nie jest wrażliwa, więc niewiele miałam w życiu kosmetyków, które robiłyby mi krzywdę. Osobiście odradzałabym sięganie po rzeczy z Garniera, czy tak jak ktoś tutaj wspomniał Ziaji. Nie interesuję się na tyle składami, żeby móc Ci dosłownie polecić konkretne produkty, bo to za duża odpowiedzialność, plus musiałabym wiedzieć jaką dokładnie masz cerę. Mogę co najwyżej podzielić się czego ja używam. Twarz myję żelem tołpa super seeds sezam-dynia (oczywiście nazwa myląca, bo nie zawiera żadnych drobinek, a jedynie wyciągi), wiem, że sporo osób narzekało, że potrafi wysuszać, ale u mnie się sprawdza, więc nie widzę sensu zwracać uwagę na negatywne opinie. Oczywiście żel nakładam na foreo i myję twarz przez minutę. Po myciu tonik Mixa, a potem krem detoksykująco nawilżający z bielendy lub zwykły krem nawilżający z tołpy, który można dorwać w biedrze. Używam ich na zmianę tylko ze względu na zachciankę. Moim zdaniem oba nawilżają w stopniu dobrym.

Ogólnie to podstawą pielęgnacji jest dokładne mycie twarzy (zmywanie makijażu to nie mycie twarzy, najpierw trzeba go zmyć, a potem jeszcze umyć twarz) i nakładanie kremu nawilżającego. Do tego spf jeżeli wychodzisz na zewnątrz i znajdujesz się długo na słońcu.

W kwestii maseczek się nie wypowiem, bo rzadko stosuję. Stanowcze NIE dla masek peel off. One nic nie robią, a mogą jedynie zaszkodzić.

Edit

No i oczywiście tak jak powiedziała @Seasaidh przede wszystkim to musisz rozpoznać swoje potrzeby. Jaką masz cerę itd. Aczkolwiek nie potrzebujesz na ten temat na starcie posiadać gigantycznej wiedzy. Możesz skupiać się na początku na nawilżaniu, bo to jest potrzebne zawsze.

Ostatnio zmieniony przez Elentiya (29-04-2021 o 15h33)

Ostatnio zmieniony przez Hasalla (29-04-2021 o 17h15)

@Hasalla mój nos jest jedyną problematyczną strefą dla mojej twarzy i zmagam się z tym samym problemem.
U mnie jednak kluczową rolę odkrywają oczyszczenie i złuszczenie. Ilość zaskórników redukuję codziennym myciem twarzy przy użyciu szczotki sonicznej i złuszczaniu kwasami (sama używam peelingu z kwasem mlekowym od The Ordinary i tonikiem z kwasem glikolowym).
Zanim jednak do tego doszłam, przez moje ręce przewinęły się różnego rodzaju żele, plastry i maseczki peel of, po których nie widziałam jednak żadnych efektów.

Ostatnio zmieniony przez Seasaidh (29-04-2021 o 16h55)

Budowa wągrów sprawia, że pozbywanie się ich za pomocą plastrów jest niemożliwe, ponieważ zą "zakożenione" w skórze dużo głębiej niż nam się wydaje. Dlatego jak wspomniałam używanie masek peel off i wszelkiego rodzaju plastrów mija się z celem.

Po 1. trzeba trochę poczytać, aby nie mylić wągrów z porami, bo to nie jest tak, że nos powinien być idealnie gładki i jednolity. Po 2. mycie i nawilżanie. To jest serio podstawa. Mi w zniwelowaniu wągrów pomogła szczoteczka soniczna.

Ooo, ja też chętnie podzielę się swoją pielęgnacją. Ogólnie stawiam na naturalność kosmetyków bo nie chcę wymyślać + to sprawdza mi się najlepiej. Rano myję twarz żelem cetaphil który polecam z całego serca. Dermatolog mi go zalecił i teraz korzystam tylko z niego. Następnie używam hydrolatu w ramach tonizacji, uwielbiam je bo są naturalne i łatwo zrobić je samodzielnie gdy mamy dostęp do składników. Po tym nakładam serum z jakimś konkretnym składnikiem, moimi ulubionymi są niacynamid i kwas hialuronowy. Gdy one wchłoną nakłądam mocno nawilżający krem, ale tu nie jestem w stanie polecić konkretnego bo dalej szukam czegoś idealnego, więc jeśli macie coś godnego polecenia możecie pisać <3. Na koniec nakładam uv, ale to oczywiście tylko rano.

Serdecznie polecam martagrzegorzak na Insta! Właśnie miała premierę e-booka.

Wkraczam w świat pomału pojawiających się zmarszczek i tracenia jędrności skóry. Moim absolutnym hitem jest kamień gua shua do twarzy, odpalam sobie taktiksy League of Legends i jadę po na-olejowanej twarzy. Aktualnie używam olejku różanego (kupiony na Amazon, słaby mam wybór z racji mieszkania w innym kraju), wcześniej był to jojoba - co kto woli.

Stawiam na minimalizm i prostotę - białej glinki używam zarówno do robienia maseczek, mycia twarzy - jak i dokładniejszego oczyszczania skóry głowy.
Punkt "krem" jest u mnie zmienny, ciągle testuję nowe cuda 
No i zamykam olejem, nawet jeśli akurat tego dnia nie używam kamienia.
Po wstaniu z łóżka przemywam twarz jedynie wodą i....tyle. Może mnie ktoś zlinczować, ale to się u mnie sprawdza więc to robię   
Raz na tydzień retinol dla takiego starego grzyba, jak ja - i oczywiście każdego wolnego od pracy dnia spf. Dlaczego tylko na wolnym?
Pracuję od 22 do 6 i jakby...what's the point? XD

Ostatnio zmieniony przez Amasanii (30-04-2021 o 09h38)

ja mam bardzo problematyczne pory i brud, łój i ogólne zanieczyszczenia bardzo głęboko w nie wchodzą. Jak wiele dziewczyn nie potrzebuje zbyt długie kuracji kwasami tak na mnie mało co działa niestety.

W ramach pielęgnacji peelingiem kawitacyjnym zużyłam cały zapas toników i hydrolatów, pora wybrać się na zakupy. Macie może coś godnego polecenia?
Lubię testować nowe kosmetyki, więc jestem otwarta na propozycje.

Ostatnio zmieniony przez Seasaidh (30-04-2021 o 12h37)

@Up
Ja osobiście polecam hydrolat oczarowy od Ministerstwa Dobrego Mydła, przyjemny zapach, nie podrażnia i przede wszystkim naturalny, wolny od alkoholu. Zamierzam go kupić jakoś na dniach, bo już zużyłam poprzednią buteleczkę D:

Ja ostatnio kupiłam tonik glikolowy od TO, widziałam na jego temat wiele pozytywnych opinii na twarzingu. Miała któraś z was do czynienia z tym produktem?

Ostatnio zmieniony przez Seasaidh (01-05-2021 o 10h40)

Co tam, też zrobię podsumowanie.
Moja pielęgnacja obecnie składa się z samych leków, jednego kremu nawilżającego La Roche Posay Tolerialne krem i jednej emulsji micelarnej Cetaphil do mycia twarzy. Nic więcej moja skóra nie toleruje od kilku miesięcy. Od wielkiego dzwona jedynie krem z SPFem z filtrami chemicznymi, bo po filtrach mineralnych i mieszanych dostaję szybki feedback od skóry (nawet jeśli mineralne spfy są w podkładzie u mnie pojawia się reakcja po kilku godzinach noszenia) - skóra robi się obrzmiała, czerwona, "gładka" jakby zaraz miała pęknąć, swędzi i piecze. Makijażu nawet nie próbuję robić, bo nie mogę matowić twarzy, każde zmatowienie kończy się zapaleniem.
*choruję na: trądzik grudkowo-krostkowy, zapalenie okołoustne, nawracające kontaktowe zapalenia skóry. Stosowałam prawie każdy lek "na trądzik", dermatolodzy rozkładają ręce, bo jestem tym jednym przypadkiem na ileś, co zawsze ma nietypowe skutki uboczne. Przyczyna dolegliwości: nieznana (prawdopodobnie na zapalenie okołoustne miały wpływ: sterydy donosowe, Izotek, kwas azelainowy, koreańskie kremy z filtrami).

Ostatnio zmieniony przez Suteno (02-05-2021 o 16h27)

Ok miałam rozkminy, co znowu wpływa na mój stan twarzy. I obstawiałam hormony, teraz problemy z żołądkiem bo znowu wróciły, zła glinka do twarzy itp itd. A powód jest ten sam i oczywisty : MASECZKA
Chodziłam dobre pół roku w przyłbicy i miałam tak wyleczoną twarz, potem zamknęli mnie na miesiąc w kwarantannie bo mogłam złapać wirusa i długo długo nie miałam maseczki, od kwietnia znowu noszę srogo i od tamtego czasu skóra jest w tak paskudnym stanie. Od wczoraj wyszły mi dwie gule przez które nie mogę brodą ruszyć. Masakra jakaś już dawno nie znałam tego uczucia ;x

Jeśli komuś zaskórniki przeszkadzają, to polecam się przejść na manualne oczyszczanie manualne u kosmetyczki, zwłaszcza jak się ma ich sporo, żeby sobie krzywdy nie zrobić :( tylko błagam, unikajcie miejsc, gdzie się używa tych nieszczęsnych łyżek unny D:<

Ostatnio zmieniony przez TwojStary (11-05-2021 o 11h10)

@up

O to to!

Mechaniczne pozbywanie się zaskórników jest tylko pozornie efektywne, a na dłuższą metę może nawet zaszkodzić wrażliwej skórze. Polecam przerzucanie się na peelingi enzymatyczne, które przy regularnym stosowaniu przynoszą lepsze efekty.

Apropos peelingów enzymatycznych, polecam ten z AA i ten z tołpy, nie są drogie a barrrrdzo przyjemne efekty dają, no i delikatne są. ʕ•ᴥ•ʔ
No i jeszcze w kwestii złuszczania, przymierzam się do wyjścia po ten wszędzie znany czerwony kwas AHA + BHA z The ordinary, bo w końcu jest u mnie odstępny i może dumnie dołączyć do mojej rutyny :>

Ja enzymatyczny mam z Mizona i turbo mam po nim gładką cerę

Ja przez parę miesięcy stosowałam peeling enzymatyczny z tołpy, ale troszkę się na nim zawiodłam - nie widziałam jakichś większych efektów. Chyba pora przerzucić się na jakiś inny..

Pielęgnacją ja się zaczęłam interesować dopiero w tym roku, jakoś była dla mnie niepotrzebna wcześniej, choć powinna mimo mojej problematycznej cery.

Już kilka miesięcy staram się o nią dbać i muszę przyznać, że jest o wiele milsza w dotyku i czystsza.

To dość logiczne, ale z braku doświadczenia i niewiedzy byłam w szoku, że skóra może być taka przyjemna.

Jeśli chodzi o codzienny rytuał, to zawsze zaczynam od mycia twarzy pianką. Płynu micelarnego używam dość rzadko, z tego względu, że się nie maluję często. Z braku narzędzi i faktu, że się nie powinno używać zwykłego ręcznika i przede wszystkim pocierać twarzy, używam zwyczajnego papieru toaletowego; przykładam go do twarzy i pozwalam, aby się woda wchłonęła - czy ktoś byłby mi w stanie powiedzieć, czy taka metoda jest zdrowa dla skóry? Celowo korzystam z tego papieru, nie z ręcznika, aby nie podrażniać skóry bakteriami i pocieraniem.
Następnie koniecznie tonik i muszę polecić "Pyunkang Yul" - jest całkiem przyjemny dla skóry, choć drogi. Długo z niego korzystam, a produktu wciąż mam dużo.
W następnej kolejności korzystam z dwóch serum: jeden pod oczy na cienie i drugi z retinolem z najniższym stężeniem, głównie pod trądzik. Oba są z tej samej serii "The Orginary" i planuję kupić z nieco wyższym procentem, bo skóra mi się już przyzwyczaiła i nie widzę, aby produkt przynosił kolejne efekty.
I na koniec krem na noc ze specyficznym zapachem, ale nie o to w nim chodzi.

De facto wypisałam tutaj mój wieczorny rytuał, ale notabene nie zapominam o równie ważnym porannym, w którym dobrze czyszczę twarz, uspokajam skórę tonikiem i nakładam SPF, o ile mam zmierzyć się z promieniami słonecznymi.