Lumos!
Dzisiaj przybywam z odrobinkę dłuższym tekstem. Moderatorzy póki co siedzą spokojnie w swoich jaskiniach, więc może nawet nie złamałam Regulaminu
Dziękuję @LeOkadia i @Methrylis za cenne wskazówki i dobre słowo!Co do bety - nie będę zawracać głowy Piszącym, bo wiem, ile się siedzi nad takim tekstem
Ale bardzo dziękuję za chęć pomocy! Co do narracji - spokojnie, to był jednorazowy, celowy zabieg. Można bezpiecznie czytać 
Miłego,Strażniczki i Strażnicy! Rozdział I
Lustrzane odbicia
Na zimnej, gładkiej tafli szkła pozostawiła ślady swoich palców. Nie potrafiła zapanować nad drżeniem dłoni, które były tak zimne, jakby nie należały w ogóle do jej ciała. Szeroko otwartymi oczami lustrowała samą siebie – na bladej z przejęcia twarzy wykwitał powoli rumieniec gniewu. Poranione od zagryzania usta ściągnęła w wąską linię. Gwałtownie odwróciła wzrok od lustra, gdy zauważyła łzy bezsilności pojawiające się w kącikach jej oczu.
Tak właśnie płaciła za nieposłuszeństwo.
***
- Erica? Hej, Erica! – koleżanka chyba próbowała zwrócić na siebie uwagę już od dłuższego czasu, bo w jej głosie można było usłyszeć łagodną irytację.
- Przepraszam, Mia – Erica uśmiechnęła się słodko – O co chodzi?
- Znowu odleciałaś. Chyba nie mówiłaś poważnie, co? Chcesz się zerwać?
- Och, niepotrzebnie o tym wspomniałam – westchnęła. Podczas wycieczki zorganizowanej dla studentów z jej rocznika coś bardzo ją zaintrygowało. Zdarzało się to na tyle rzadko, żeby zmotywować ją do ułożenia planu opuszczenia swojej grupy i włamania się do zamczyska, które, z jakiegoś powodu, tylko ona widziała. I to wszystko w mniej, niż pół godziny.
- Erica! – Mia była już wyraźnie zdenerwowana. – Nie możesz robić takich rzeczy! Poza tym, nie przypominam sobie, żebyśmy mijali w ogóle jakiś zamek. Może masz gorączkę? Chodź, zaprowadzę cię do profesora Hordwella, on coś wymyśli…
- Nie! - syknęła, po czym dodała spokojniejszym tonem - Nie miel tak tym jęzorem, bo ktoś ci go wreszcie utnie. Niepotrzebnie się martwisz. O jaki zamek ci chodzi? Wybieram się tylko na wieczorny spacer. Nie zamykaj drzwi do naszego pokoju na klucz, wrócę jakoś przed północą.
- Czasami cię nie rozumiem. Bawisz się w Kopciuszka? – Mia odezwała się z powątpiewaniem. – To nie jest bajka, Erica.
- Ani film akcji, Mia. Dlatego nic mi się nie stanie.
*
Podczas kolacji Erika nie była w stanie niczego przełknąć. Nie dlatego, że jedzenie podawane w pensjonatowej restauracji było gorsze od stołówkowego, które pamiętała z liceum, ale z powodu ekscytacji, której nie czuła już od dawna. Poszła na studia wybrane przez rodziców, po czym zaczęła przepisywać się z jednego kierunku, na drugi. Z początku wszystko wydawało jej się być niezwykle interesujące i czuła, że cały świat stoi przed nią otworem, ale z biegiem czasu ilość „nowych szans”, jakie miała do wykorzystania, zaczęła drastycznie maleć. Na uczelni była znana jako jedna z najzdolniejszych i najbardziej nieodpowiedzialnych studentek. Mało kto wiedział, że w rzeczywistości nie jest niezdecydowaną smarkulą, za którą tyle osób ją uważało. Ona… szukała. Nie była pewna, czego i zaczynała tracić nadzieję, że kiedykolwiek to znajdzie, ale czegoś z całą pewnością jej brakowało. Czuła się niekompletna i coraz bardziej znudzona.
Zamierzała „to” odnaleźć. Jeśli miał pomóc jej w tym zamek będący najprawdopodobniej wytworem umysłu pożeranego przez wysoką gorączkę, zgoda. Wolała zaryzykować pęknięcie termometru z rtęcią, którego używała jej szkolna pielęgniarka, niż pęknięcie siebie samej. A czasu miała coraz mniej.
**
Był znużony. Wymyślał tysiące scenariuszy, które różniły się od siebie tylko odrobinę. Bawił się w efekt motyla, podejmował decyzje, których nikt inny w życiu by nie podjął. Mógł to robić, bo nic mu już za to nie groziło. Bitwa o Hogwart zakończyła walkę dobra ze złem, pozostawiając pył w jego płucach i blizny na ciałach jego przyjaciół.
Czy miał prawo ich tak nazywać? Nigdy by nie przypuszczał, że pomyśli o kimś w ten sposób. Nigdy, aż do teraz, kiedy siedział w opustoszałym pokoju wspólnym Krukonów i wpatrywał się w pergamin zapisany runami, których nie rozumiał. Było cicho, przeraźliwie cicho. Słyszał echo swoich myśli odbijających się po wewnętrznych ścianach jego czaszki.
Przegrywasz w chwili, w której znajdujesz coś, co chciałbyś ochronić. Wiedział o tym. Zawsze wiedział, a teraz dodatkowo widział odbicie tych słów w otaczających go ludziach. Wszyscy kogoś stracili. Nieobecność była wyczuwalna w każdym zakamarku Hogwartu. Zamek został ponownie wzniesiony, ale jego ducha nie dało się przywrócić. Budynek przecież nie musiał już nikogo przed nikim chronić.
Żałosne, pomyślał.
Nawet bity pies zawsze wraca do swojego pana.***
Inaczej to sobie wyobrażała.
Po kolacji większość studentów rozeszła się w stronę swoich pokoi. Tymczasem Erica chwyciła szybko płaszcz i zaczęła oddalać się od pensjonatu w stronę, gdzie, o ile dobrze pamiętała, powinien znajdować się tajemniczy zamek.
Nie czuła się winna z powodu oszukania Mii. Gdyby trzymała się wersji ze zwiedzaniem nieistniejącej budowli, nigdy by jej nie puściła. Poza tym, znały się od niedawna i Erica nie była jej niczego winna. Nie zrywała specjalnie znajomości z osobami poznanymi podczas studiowania rzuconych przez nią później kierunków. Nie musiała tego robić. To było dla ludzi bardziej naturalne, by odchodzić, niż by zostawać. Sama przecież postępowała według tej reguły.
Po opuszczeniu pensjonatu długo biegła przed siebie, chociaż nie było potrzeby się spieszyć. Rozsadzała ją energia; miała wrażenie, jakby zamek ją przyciągał. W ten sposób dotarła na skraj lasu tak gęstego, że wydawało się jej być niemożliwym, żeby w ogóle do niego wejść.
Wysoko, ponad koronami drzew, majaczyły kamienne wieżyczki.
Dlaczego życie niczego mi nigdy nie ułatwia? - westchnęła, podnosząc leżącą niedaleko gałąź i torując nią sobie drogę przez zarośla.
**
Ubrany w płócienną koszulę nocną, haftowaną granatowymi nićmi przez nimfy, należące do jego Straży jeszcze za czasów Bitwy, siedział na skraju rzeźbionego łóżka. Oparł łokcie na kolanach i schował twarz w dłoniach. Przez szpary między długimi palcami obserwował marszczenia na błękitnej, jedwabnej narzucie i w duchu dziękował Kryształowi za zaklęcia prasujące. Nagle ktoś zaczął dobijać się do drzwi jego pokoju.
- Ezarel, otwieraj! Szybko!
- Kto śmie przeszkadzać prefektowi* o tej porze? Wracaj do łóżka! – odkrzyknął.
- To ja, Ez! Wpuść mnie, mamy problem!
Zesztywniał, słysząc, pierwszy raz od powrotu do szkoły, zdrobnienie swojego imienia. Tyle razy powtarzał mu wcześniej, żeby go tak nie nazywał. Przyłapał się na tym, że czeka, aż chłopak zrobi to ponownie, ale tamten milczał i uparcie uderzał w jego drzwi. Westchnął z irytacją, decydując się go wysłuchać.
- Co taka żmija, jak ty, robi w tej części zamku? – zapytał najchłodniej, jak potrafił.
- Też się cieszę, że cię widzę, Ez – odparł chłopak, ubrany w dwuczęściową piżamę z czarnego jedwabiu. Jedynym źródłem światła w pomieszczeniu był blask księżyca wpadający przez okno. Czarne, rozczochrane włosy zlewały się z przepaską zasłaniającą jego jedno oko, podczas gdy drugie zdawało się lśnić srebrną czujnością. Tak, pamiętał to spojrzenie.
- Wyglądasz jak cyklop – pomyślał na głos, starając się zebrać resztki rozsądku. – Wyjątkowo durny cyklop. Powiesz mi w końcu, jakim cudem się tutaj dostałeś?
- Al mnie wpuściła.
- Alajea? Ta mała…
- Później się na nią powściekasz – przerwał mu chłopak. – Zakładaj szatę, spotkamy się obok chatki Purrerru – rzucił przez ramię, odchodząc.
- Hej! Czekaj, Nevra! Co to m znaczyć? – krzyknął Ezarel, zdezorientowany. Nevra odwrócił w jego stronę, ukazując swój profil, a elf zapomniał na chwilę o oddychaniu. Na twarzy wampira malowało się zdecydowanie, którego od dawna nie widział. Powaga, której nie spodziewał się już nigdy zobaczyć.
- Jak już mówiłem, mamy problem – powiedział zaskakująco suchym, jak na niego, tonem. – Intruz w Zakazanym Lesie. O ile mnie węch nie myli – dodał, zdegustowany - to człowiek.
***
*
Prefekt - tytuł, którym obdarzało się ucznia, odznaczającego się swoimi wynikami w nauce oraz zachowaniem na tle szkoły i który zasługiwał na miano „starosty domu”, do którego przynależał. Do jego obowiązków należało kontrolowanie innych w okresie międzylekcyjnym. Za przewinienia mógł odejmować punkty.
Ostatnio zmieniony przez Lorelie (04-03-2018 o 16h03)
Hogwart / Eldarya / fantasy / romans / Ezarel i inni