Dobry wieczór 0v0
A co do fanfika to wiem, bo zaczęłam czytać i zamierzam wyrównać w przyszłym tygodniu, gdy zakończę randkę z “Aleksandrem Wielkim” w opracowaniu Krzysztofa Nawotki. Wygrzebię się z roboty i nadrabiam zaległości.
Methrylis napisał
jeśli to jednak Ez jest tym tajemniczym WSem, to jak sobie wyobrażacie jego pierwsze pojawienie się w Kwaterze po tylu latach?
Moje serducho ma cały czas nadzieję, że to będzie Ez. Małą, ale wciąż jakaś żyje, więc może coś pójdzie... Tak czy siak, co do pytania.
Przede wszystkim to jak widzę Ezarela przez te lata - samotnik, pustelnik. Myślę, że cała sytuacja z Gard, Valkyonem i generalnie wszystkimi zwrotami akcji, musiała na niego okropnie wpłynąć. A do Ezarela mi nie pasuje taka rozpacz, że będzie uzewnętrzniać swoje uczucia. Według mnie po odejściu Gard i wielu przyjaciół, skupiłby się na podróżach, może znalazłby sobie gdzieś jakąś chatę i byłby odludkiem. Nie widzę go wśród ludzi już po tym wszystkim, a przynajmniej nie w ich centrum. Czasem może by z kimś pogadał na jakimś rynku, ale w moim przekonaniu ogólnie by się w sobie zamknął i jego życie by tak mocno spowolniło, wszystko byłoby takie rutynowe, a słuch o nim właściwie by zaginął, jedyne co, to czasem by o nim coś była plotka, że gdzieś go widziano.
Kwestia powrotu, tak jak kiedyś pisałam, to myślę, że gdyby wieść o Gard się rozeszła, wróciłby dość prędko, ale bez większego entuzjazmu – bo nie wierzyłby w to, że jeszcze kiedykolwiek może ją zobaczyć. W bramie pewnie jacyś strażnicy, jakiś nowy, który doszedł do K.G. już po jego odejściu, może towarzyszyłby mu Jamon.
Ez pozmieniałby się na tyle (dłuższe włosy, schludnie ubrany, ale już nie jak stróż Boże Ciało), że początkowo go nie poznali, dopiero po chwili ogr się skapnął, pewnie by go samego wryło, ale przepuściłby dalej dawnego kolegę. Myślę, że mogliby coś gadać w K.G., że ktoś dziwny przybył i szuka szefa-Nevry. Gard ze swoim byciem ciekawską by się rozglądała za tym tajemniczym przybyszem, a w tym czasie Nevra go by spotkał, nie dopuściłby elfa do głosu, tylko prawiłby mu kazanie za to, że na tyle zniknął i że nie powinien już więcej ich opuszczać. I wtedy Gard by mogła przyjść, wpaść na nich, ją by wryło i jednak dość szczęśliwie zareagowałaby na byłego chłopaka/przyjaciela, coś by mu się na szyję rzuciła, a u Ezarela tymczasem widziałabym jakąś taką po prostu ciszę i otępienie, że nie wie, jak się zachować i tak chłodno reaguje, bo musi to przetrawić.
Generalnie dla mnie on nie wiedziałby, jak się ma z tym czuć, że po tylu latach ją spotyka. Bo niby chciał, ale w sumie teraz dostaje pomieszania – no co jak ona znowu odejdzie i on znów zostanie sam? Do tego oboje w jakiś sposób się zmienili, nie wiedzą jak ze sobą do końca rozmawiać.
A opijanie jego powrotu wspomniane przez @Lix, zdecydowanie. Tyle, że ja widziałabym, jak wszyscy się wystraszyli, że jest chory, bo nawet miodu nie ruszył. Nawet on mu zbrzydł.
A co do kwestii poruszonej przez @Lexi, to sama nie wiem. To jest trudna sprawa. Bo ciężko mi jest sobie wyobrazić, że Ezarel po tym zakochuje w kimś jeszcze, ale gdyby założyć taki obrót spraw, to myślę, że to nie mogłoby być tak silne uczucie, jakim darzył Gard. I poczucia winy bym się bardziej dopatrywała w tym, że ciągnie go do dawnej ukochanej, gdy przecież ta druga kobieta poświęciła mu kilka lat i gdy rzeczywiście do niej coś czuł, ale chyba nie aż tak dużo, jak do byłej. I ta kobieta na dodatek była świadoma, że miał jakąś inną miłość, jednak nie spodziewałaby się raczej jej powrotu. Według mnie Ez byłby bardzo rozdarty między nimi i miałby straszny dylemat.
A mimo wszystko ze strony Gard uważam, że w porządku byłoby jedynie darzenie go tą miłością bardziej platoniczną. Bo to już nie jest “jej” Ezarel, nawet jeśli gdy odchodziła, nim był.
Trochę esej wyszedł, sorki :<
Ostatnio zmieniony przez Uchiruno (04-11-2020 o 19h46)
