Kontynuacja opowiadania publikowanego na forum przed pożarem

streszczenie wcześniejszych wydarzeń
Rękopisy nie płoną
...niestety internetowe serwery czasem tak.
Dotychczas w Opowieściach z Silegardu
Wszystko zaczęło się klasycznie. Za górami, za lasami. W tym wypadku były to niezwykle nieprzyjazne, ośnieżone i zlodowaciałe granie gór Valarenu, na których swoją niekończącą się wędrówkę odbywał jasnowłosy elf pod czujnym okiem swojej ptasiej przyjaciółki. I pewnie ta opowieść wcale by nie powstała, gdyby dwoje przemarźniętych piechurów nie dostrzegło wystających ze śnieżnych zasp ciemnych ruin elfich zabudowań, pamiątek po dawnej, starożytnej elfiej społeczności zamieszkującej te tereny. Dlaczego po tak rozwiniętej kulturze pozostały jedynie smagane północnym wiatrem ruiny? - zapytać mógłby bystry Czytelnik. Odpowiedź na to i wiele innych pytań można dostać jedynie, zagłębiając się w dalsze karty tej opowieści.
Wracając do naszych wędrowców… Nie była to ich pierwsza wizyta w podobnych zabudowaniach, przypominających kości dawnych smoków porzucone w zapomnianych, zdać by się mogło, przez Bogów górskich ostępach. Bogowie zajęci swoimi boskimi sprawami mogli zapomnieć, ale Ivran nigdy nie zapomniał. Ani swoich przodków, ani klanu, ani ojca, po którym pozostał mu jedynie stary amulet pokryty niezrozumiałymi dla młodego elfa znakami. Do czego mógł ów służyć? Tego zarówno Czytelnik jak i północny elf mieli dowiedzieć się dosłownie za parę zdań.
Niebezpieczeństwo, które dało o sobie znać, sprawiło że elf zapędzony pod ścianę zdecydował się na być może najbardziej niedorzeczną rzecz, jaką zrobił w swoim życiu (przynajmniej, jak do tej pory). Amulet obudził od dawna uśpiony portal a Ivran pchany pragnieniem poszerzenia swojej wiedzy magicznej (i uratowania swojej elfiej rzyci), zdecydował się weń wejść.
Podróż nie należała do najprzyjemniejszych, a upadek stanowił jeszcze mniej przyjemne odczucie. O wszystkim jednak elf zdążył zapomnieć, kiedy jego oczom ukazał się obrazek fantastyczny. Otóż znalazł się on na wysokiej wieży, hen nad dachami z pomarańczowych dachówek, które kontrastem odcinały się od zabudowań z jasnych kamieni. I przede wszystkim od zielono-niebieskiego morza, które lśniło słonecznymi refleksami jak okiem sięgnął.
Echos. Tętniąca życiem stolica Silegardu, skupisko ludzi bogatych, biednych i najbiedniejszych. Najznamienitszych wojowników, najbogatszych właścicieli winnic, najbardziej przebiegłych handlarzy towarem luksusowym, potomków poławiaczy pereł, rady królewskiej, królewskiej rodziny i Riidy. Tu właśnie znalazł się Ivran. Współcześnie moglibyśmy powiedzieć, że trafił z deszczu pod rynnę.
Co w tym czasie robiła Riida? I przede wszystkim, kim właściwie była? Młoda pół-elfka (chociaż niejeden by powiedział, że to raczej chochlik) właśnie szpiegowała jednego z tych bogatych właścicieli winnic, który postanowił wejść w nielegalny handel ze smoczymi kłusownikami. A takich banda Riidy lubiła oskubywać najbardziej. W czasie, gdy Ivran zdążył wpaść w kolejne tarapaty, nie wiedział, że kolejne czają się tuż za rogiem. Połyskujący złotem amulet uciekającego przed królewską gwardią elfa nie uciekł uwadze bystrym oczom młodej elfki, której zwinne i chytre palce w mig go pochwyciły. Tak właśnie drogi Ivrana i Riidy na chwilę się skrzyżowały, by po chwili znów się rozejść. Nie na długo jednak.
Magiczne pojawienie się w mieście elfa wzbudziło natychmiastową reakcję królewskiego dworu, którego głównym zadaniem było strzeżenie porządnych obywateli przed tymi czarcimi wpływami. Król nie stawiał żadnego ultimatum. Żywi lub martwi, ale wszyscy magiczni mieli zostać schwytani. W mieście zawrzało. Obowiązkiem każdego Gwardzisty było wyczyszczenie ich świętych ulic z każdego rodzaju zdrady, a gdy taki rozkaz padał, nie miało znaczenia, kogo się pochwyci. W mieście zapanował chaos a ludzkie tragedie miały tej nocy wpełznąć do każdego domostwa.
W ten sposób do niewoli trafia Nilfhaal, kolejny już elf pojawiający się na kartach naszej opowieści. Nilfhaal nie miał w sobie nic magicznego, chociaż uroku nie można było mu odmówić. Riida, dla której Nilfhaal był bliski niczym brat, podejmuje jedną z wielu nierozsądnych decyzji w swoim życiu. Wtargnięcie do więzienia i wysadzenie w powietrze celi Nilfhaala powoduje, że drogi całej trójki znów się krzyżują. Tym razem na o wiele dłużej.
Elfom udaje się zbiec, jednak popis magicznych mocy Riidy oraz fakt, że z więzienia zbiegli groźni przestępcy nie przynosi nic dobrego. Miasto spływa krwią, dniem i nocą przeczesywane są wszystkie domostwa, trwa obława, podczas której cierpią niewinni obywatele Echos. Trójka elfów wraz z innymi magicznymi znajduje schronienie w podziemnych katakumbach miasta, które wiele lat temu zostały, przynajmniej częściowo, zawalone z decyzji Isembarda. Działający w podziemiu ruch opozycyjny w tajemnicy i w ciszy, kamień po kamieniu, dzień po dniu, latami, wygrzebywał na nowo wejście do tunelu, wiedząc, że któregoś dnia będzie stanowiło jedyne schronienie.
Najgorsze chwile Echos powoli cichną, jednak dla trójki elfów wcale nie szykują się lepsze dni. Jako poszukiwani, wciąż nie mają prawa wstępu do miasta. Ciemne chmury nad ich głowami na krótko rozwiewa tajemnicza wiadomość od dawnego znajomego Riidy. Wynika z niej, że ojciec elfki, dawny przywódca wędrownego, pustynnego klanu, wciąż żyje i przebywa w niewoli w jednym z więzień w Dagpiss. Riida, która jako dziecko została odesłana do Echos tuż przed wybuchem buntu niewolników (krwawo zakończonego w kilka miesięcy po jego rozpoczęciu), odnajduje w sobie wolę powrotu na ojczyste ziemie. Nilfhaal, którego nie łączy z Echos nic poza pełnymi wdzięku karczmarkami i pannami z lupanarów, postanawia towarzyszyć przyjaciółce w tej trudnej podróży. Dla Ivrana plany elfów są niczym zrządzenie losu, bowiem wszystkie ślady jego ojca prowadzą przez Morze Południowe na sam półwysep.
Aby móc sfinalizować tak daleką podróż, elfy decydują się na radykalny krok. Ich celem staje się konwój wiozący do Echos podatki z Riverwal. Nie wszystko jednak idzie po ich myśli. Raniona Riida dostaje się pod opiekę czerwonowłosego elfa, którego intencje nie są do końca jasne. Wkrótce okazuje się, że elf, który zdobył zaufanie dziewczyny jest w rzeczywistości dawnym wrogiem Ivrana, obecnie skupionym jedynie na zarobku i własnej wygodzie. Zdania na temat królewskiego szpicla nieco poróżniają grupkę.
Niesnaski szybko jednak odchodzą na bok, gdy nadarza się okazja na wejście na pokład statku płynącego prosto do portu Borray. Elfy nie chcąc przegapić tak korzystnej okazji, nie oglądają się za siebie i wkrótce wraz ze statkiem pełnym drogocennych nasion drzewa karobowego rozpoczynają swoją podróż w nieznane. Nie wiedzą jednak, że ich śladem rusza Ildarin.
Podróż przerwana jest jednym awaryjnym cumowaniem na bardzo podejrzanej wyspie, z której Ivran wypływa wraz ze znalezionym grymuarem. Riida ma złe przeczucia w związku z magiczną księgą, ale Ivran pozostaje niewzruszony i wykazuje chęć zgłębienia obcej sztuki magicznej. Statek coraz szybciej zbliża się ku portom Dagpiss, tymczasem współrpacownik Ildarina wchodzi w spisek z elfami. Nilfhaal i Ivran wkrótce poznają słaby punkt szpicla, który w tajemnicy przed Riidą postanawiają wykorzystać nim statek dobije do portu. W nieuczciwy sposób wchodzą w posiadanie królewskiego glejtu Iladrina, bez którego ten niemal natychmiast zostaje schwytany w Borray i przewieziony do tamtejszego więzienia.
Riida, Nilfhaal i Ivran używają fortelu, aby umknąć straży portowej i wkrótce znajdują się w sercu miasta. Nic jednak nie wygląda tak, jak zapamiętała to Riida. Elfka z przerażeniem odkrywa, że pełne kolorów, muzyki i zapachów miasto z jej dzieciństwa stało się przykrym więzieniem, w którym ona jako kobieta nie posiada żadnych praw. Ze zranionym sercem udaje się na spoczynek, gdzie szybko okazuje się, że nie ma prawa również przebywać nocą ze swoimi przyjaciółmi. Elfy zostają rozdzielone na długą, bezsenną noc.
Kolejny dzień przynosi słodko-gorzki smak, jednak wszyscy odczuwają ulgę, gdy na grzbietach dwugarbnych stworzeń wyruszają w głąb pustyni. Tymczasem Ildarin przeżywa jedne ze swoich najgorszych chwil pozostając w więzieniu. Udaje mu się jednak nawiązać kontakt z krajanką - kobietą pochodzącą z północnych wysp.
Pomimo początkowej ulgi, podróż przez pustynię okazuje się zabójcza dla dwójki elfów, zupełnie nieprzyzwyczajonych do tak trudnych warunków. Po dotarciu do upragnionej oazy, w uszy Nilfhaala rzuca się znajoma nazwa. Morniefaer. Z lingwistyczną pomocą Riidy udaje mu się ustalić, że na terenie Arzy zaczynają dziać się niepokojące zjawiska, których natury nikt nie umie wyjaśnić. I, że zjawiska te zaczynają się zbliżać do jego rodzinnej Puszczy.
Kolejny dzień przynosi kolejne niespodzianki. Mała karawana elfów zostaje otoczona przez oddział Pustynnej Straży i kiedy już wydaje się, że elfy znajdują się w potrzasku bez wyjścia, pomoc przychodzi bardzo nieoczekiwanie. Dowódca Pustynnej Straży rozpoznaje w Riidzie swoją towarzyszkę z lat dziecięcych i bierze całą grupę elfów pod swoją opiekę. Szybko okazuje się, że ekosystem pustynny został mocno nadwyrężony przez królewskie dekrety - grupa elfów wraz z Pustynną Strażą stacza bitwę z potworem zamieszkującym tutejsze ziemie.
Po kilku dniach spędzonych w obozie strażników, Riida dowiaduje się o tym, co Ivran i Nilfhaal zrobili Ildarinowi. Wściekła dziewczyna wyrzuca im okrucieństwo, ale to nie wystarcza. Nocą dziewczyna wykrada glejt Ildarina i na wierzchowcu Pustynnej Straży rusza w drogę powrotną do Borray. Obudzony złym przeczuciem Arenvah odczytuje zamiary przyjaciółki i nie chcąc zostawiać jej samej, rusza z nią w drogę.
Nazajutrz Ivran i Nilfhaal orientują się w sytuacji i ruszają w ślad za dwójką elfów z południa, gnani złymi myślami. Grupa ponownie spotyka się tuż przed wjazdem do miasta, gdzie dochodzi do konfrontacji. Elfy orientując się, że dziewczyna nie zamierza odpuścić, ustalają, że najlepszym wyjściem będzie wysłanie do więzienia Arenvaha.
Elf korzystając z glejtu wyciąga Ildarina z niewoli, ten jednak opowiada im o kobiecie z północy, która wstawiła się za nim, narażając własne życie. Po krótkiej i burzliwej debacie ustalają, że pomogą nieznajomej, jeśli Ildarin zgodzi się poświęcić swój glejt. Ku zaskoczeniu wszystkich, północny elf wyraża zgodę.
Po sfałszowaniu dokumentu, Arenvahowi ponownie udaje się wyciągnąć więźnia, ale tym razem wie, że jest obserwowany. Wraz z kobietą kierują się prosto na pustynię, pozostawiając reszcie wskazówkę, gdzie mają ich szukać.
Ponowne połączenie grupy wiąże się z kolejnymi trudnymi decyzjami. Elfy postanawiają oszczędzić Ildarina, ale jednocześnie nie zamierzają go puścić wolno, tym samym królewski szpicel zostaje zakładnikiem grupy. Z kolei Ivran dowiaduje się od Eleise, że jego ojciec żyje i że ta go zna. Kobieta chcąc chronić własny obóz nie mówi nic więcej, pozostawiając Ivrana z kolejnymi pytaniami bez odpowiedzi.
Grupa powiększona o dwóch członków rusza dalej o świcie. Podróż jednak nastręcza kolejnych problemów, ale największym z nich okazuje się spotkanie grupy jeźdźców z Arzy, którzy natychmiast atakują elfów. Dochodzi do trudnej bitwy, w której Nilfhaal odnosi poważną ranę, a Ivran na skutek działania trucizny traci przytomność i walczy o życie. Ildarinowi udaje się złagodzić działanie toksyny, jednak elf wciąż wymaga bardziej skomplikowanego leczenia. Grupa się rozdziela.
Riida, Arenvah i Ildarin ruszają w daleką drogę do Ahavpali, miasteczka położonego daleko na południu, gdzie urywa się ślad ojca Riidy. Tymczasem Eleise i Nilfhaal eskortują nieprzytomnego Ivrana w stronę obozu rebeliantów, z którym związana jest kobieta. Ich wędrówkę dodatkowo komplikuje atak pustynnych bandytów, sprawnie posługujących się magią. Grupka jest bliska poddania, gdy niespodziewanie na pomoc przychodzą im rebelianci. Nilfhaal również traci przytomność i obaj elfowie zostają przetransportowani do obozu bez ich wiedzy.
Ranę nieprzytomnego Ivrana leczy jego ojciec, zaś Eleise obywa trudną rozmowę z przywódcą rebeliantów, Syiafem, z którym ciężko jej znaleźć nić porozumienia. Po przebudzeniu się, Ivran konfrontuje się z ojcem, jednak nic nie odbywa się tak, jak tamten sobie wyobrażał. Rozgoryczony elf gotów jest na wszystko, byle dłużej nie patrzeć w twarz własnego ojca. Nilfhaal i Eleise opracowują plan odbicia zapasów od grupy bandytów, która wcześniej ich zaatakowała, angażując do niego Ivrana i syna przywódcy, Gaeda.
Tutaj jednak znów spotkają się z pasmem niepowodzeń. Ivran, pragnący wyładować złość korzysta z jednego z zaklęć ze znalezionego na wyspie grymuaru, przez co cała grupa trafia w niewolę. Od natychmiastowej egzekucji ratuje ich wymyślony naprędce plan wspólnego odbicia miasta przejętego przez królewską gwardię. Eleise, Ivran i Nilfhaal zostają wypuszczeni, jednak Gaed pozostaje w niewoli jako zakładnik. Ivran i Nilfhaal opuszczają obóz rebeliantów i z nowymi informacjami o Ahavpali rusza tropem pozostałej trójki. Rebelianci szykują się do współpracy z rezunami.
Tymczasem Riida, Arenvah i Ildarin docierają do miasteczka położonego wysoko w górach. Arenvah zatrudnia się w kopalniach jako strażnik i szybko orientuje się, że poza ludźmi, w kopalni do pracy ponad siły wykorzystywane są również inne istoty - smoki. Riida i Ildarin zaczynają lepiej się poznawać. Dni mijają na bezowocnych próbach ustalenia, czy w kopalni wciąż znajduje się ojciec Riidy.
W końcu Ivran i Nilfhaal docierają w okolice gór i nawiązują kontakt z elfami pozostającymi w miasteczku. Dochodzi do spotkania z Arenvahem, podczas którego zostają przekazane mu ważne informacje. Elf dociera do jednego z wyższych strażników i za obietnicę pomocy wywiezienia magicznie uzdolnionego syna, układają plan mający ułatwić dotarcie do najstarszych niewolników. Cała grupa zbiera się u podnóża gór, gdzie Ivran korzystając z nowej wiedzy z magicznej księgi przybiera postać naczelnika więzienia i wraz z Arenvahem wchodzą w głąb góry.
Zejście w dół kopalni przypomina elfom schodzenie na samo dno piekła, jednak pomimo wielu przeciwności, elfom udaje się dotrzeć do jedynego miejsca, w którym mają szansę odnaleźć ojca Riidy. O ile ten wciąż tam jest.
Ostatnio zmieniony przez Evalyn (12-09-2021 o 15h15)