
Haruko and Acerola

Strony : 1
Ostatnio zmieniony przez Acerola (29-07-2019 o 07h51)
Ostatnio zmieniony przez Haruko (28-07-2019 o 22h18)
MADOKA
Pan Yoshino pomaga jej wyładować ostatnie pudło z samochodu dostawczego. We dwójkę jakoś uporali się z całorocznym bagażem młodej dziewczyny, cały czas pilnie obserwowani przez uśmiechniętą od ucha do ucha Panią Yoshino. Madoka zaczyna mieć wrażenie, że właśnie tymczasowi opiekunowie cieszą się z tej przeprowadzki najbardziej, chociaż nie jest do końca pewna czemu. Niemniej jednak jest im za to niezmiernie wdzięczna. Cała ta eskapada okazała się dla niej o wiele trudniejszym doświadczeniem, niż z początku się spodziewała i dobre słowo gospodarzy bardzo pomaga uspokoić jej nerwy.
- To już wszystko, dziękuję - zwraca się do kierowcy dostarczaka, wręczając mu ustaloną kwotę otrzymaną uprzedniego dla od rodziców. Ich wyjazd był praktycznie natychmiastowy. Kiedy tylko wyklarowała się problematyczna sprawa przyszłości córki zdeterminowanej, aby na ostatni rok edukacji zostać w rodzinnym mieście, wrzucili wszystkie kartony do auta i ruszyli w drogę. Nie zdążyła ich nawet dobrze pożegnać.
- Tu będzie Twój nowy pokój - oznajmia uprzejmie kobieta, otwierając przed nową lokatorką drzwi przytulnego pomieszczenia - Mam nadzieję, że odpowiada Ci zwykłe łóżko? Jeśli wolałabyś futon...
- Nie nie, jest idealnie. Tata zrezygnował z futonów kiedy tylko byłam wystarczająco duża, żeby wgramolić się na swój materac. Nienawidził ich! - Madoka chichocze lekko, przypominając sobie minę ojca kiedy wyprawili się na weekend do gorących źródeł w bardzo tradycyjnym ośrodku. Jak na człowieka, który nie zwykł mówić źle o ludziach, pan Kitagawa miał bardzo wiele do powiedzenia na temat właścicieli przybytku. Ale to było kiedyś. Dziewczyna odkłada gitarę pod jedyną wolną ścianę. Czeka ją teraz całe popołudnie rozklejania tych wszystkich pudeł, rozkładania zawartości... Na samą myśl jasnowłosą boli głowa. Z ciężkim westchnieniem otwiera karton opisany jako ubrania, kiedy na jej ramieniu spoczywa ciepła dłoń.
- Zostaw to na potem. Zaraz będzie obiad, a tobie się nie spieszy - Madoka zostaje odciągnięta od przyszłego obowiązku i zaciągnięta do kuchni, gdzie nad miskami ryżu oraz aromatycznym curry ucinają sobie niezobowiązujące pogawędki. To rozmawiają o ocenach, wymieniają się uwagami dotyczącymi wspólnych sąsiadów, czasem rozpamiętują dziecięce przygody Madoki oraz braci Yoshino. Dziewczynę dziwi jak swobodnie dyskutuje jej się ze straszą kobietą. Chociaż zawsze miała rękę do ludzi, interakcja z panią Yoshino jest niczym rozmowa z bliską przyjaciółką, a nie opiekunką. Może to dlatego ludzi tak bardzo ciągnęło do Mamoru.
- A właśnie, o chłopcach mówiąc... Byłabyś tak miła i zawołała ich do stołu? - Kitagawa dostaje bardzo konkretne instrukcje dotyczące rozmieszczenia pokojów innych domowników, które z pewnością przydadzą się także na przyszłość. Pana Yoshino znajduje we wspólnej sypialni małżeńskiej, pilnie pracującego nad stertą zapisanych od góry do dołu dokumentów. Odpowiada jej uprzejmie, ale Madoka jest prawie pewna, że dopóki nie przyjdzie go wyciągnąć żona, nie ruszy się ze swojego fotela. Następnie nieśmiało zagląda do pokoju przewodniczącego szkoły, który - niesamowicie podobnie do ojca - garbi się nad samorządową pracą. Nawet podczas przerwy przed kolejnym rokiem nie potrafi odpocząć. Mamoru o wiele żywiej odpowiada na zaproszenie i do jadalni wyprawia się natychmiast.
Wreszcie blondynka staje przed ostatnim pokojem, do którego puka chyba z najmniejszym zaangażowaniem. Takeru, nieidealny brat bliźniak sprawiający więcej problemu, niż cokolwiek jest tego warte. Ostatni raz, kiedy go widziała - poza przypadkowym obiciem ramion na korytarzu, na które nie zwracała uwagi - był niższy od niej, plastry miał wszędzie gdzie się dało i zabrał ostatni kawałek wołowiny z bento dzielonego podczas celebracji Hanami.
- Hej, Takeru-san. Obiad jest gotowy - oznajmia łagodnie przez drzwi, próbując nie zaprzątać sobie głowy zbędnymi wspomnieniami.
MADOKA
Stoi przy drzwiach, nerwowo bawiąc się swoimi splecionymi palcami. Zamierzała tylko przekazać informację i natychmiast skierować się z powrotem do jadalni. Pierwotny plan nie zakładał, że Takeru w ogóle odpowie, a co dopiero każe jej na siebie czekać. Niemniej jednak mleko się wylało, nie ma z tej sytuacji odwrotu. Madoka dolicza się już piątej rysy na parkiecie, kiedy chłopak opuszcza wreszcie swoją jamę w pełnej piżamie oraz z włosami rozwalonymi na wszystkie strony świata. Dziewczyna jest wręcz zszokowana, że grawitacja w ogóle pozwala na istnienie niektórych z kątów przyjmowanych przez jego kruczoczarne kosmyki. Chłopak nie wydaje się być zachwycony konfrontacją, ale po krótkiej wymianie spojrzeń nie pada żadne słowo. Po prostu w niekomfortowej ciszy udają się ramię w ramię do stołu jakby próbowali udawać, że osoba obok nich wcale nie istnieje.
Blondynka wydaje z siebie bezgłośne westchnienie, gdy znajduje się w wreszcie w bezpiecznej przestrzeni rodzinnej. Tutaj pani Yoshino zachęca ją pogodnie do pomocy przy nakładaniu porcji, Mamoru uśmiecha się łagodnie próbując przyzwyczaić się do nowej lokatorki w takim samym stopniu, w jakim ona przyzwyczaja się do nowego lokum, a pan Yoshino zerka tylko znad gazety swoim ciepłym spojrzeniem. Tak, jeśli tylko zapomni o Takeru, to miejsce naprawdę jest niczym dom. Wreszcie kiedy obie kobiety kończą rozkładać talerze oraz sztućce, cała rodzina zasiada do stołu i dziękuje za ten posiłek. Jedni robią to głośno, inni ledwie poruszają ustami wydobywając z siebie niekoherentne pomruki, ale wszyscy z chęcią dobierają się do swojego curry. Posiłek oczywiście bardzo jej odpowiada, chociaż dziwi ją jak bardzo stonowany okazuje się smak sosu. Z trójką mężczyzn na pokładzie spodziewała się o wiele bardziej wyrazistego użycia przypraw. Ktoś w domu najwyraźniej nie przepadał za ostrym i Madoka mogła tylko spekulować, że chodziło o ojca. Obiad kończy się uroczystym składaniem brudnych talerzy do zmywarki, pozostawiając jeszcze temat garnków. Tymi natychmiast zająć się chce pani domu, ale po uroczystych zapewnieniach Kitagawy, że chce przynajmniej tak odwdzięczyć się za ich dobroć, dziewczyna zostaje w kuchni sam na sam z Takeru, który chyba jako jedyny nie ma co zrobić ze swoim czasem.
Nad odpowiedzią na, ku jej zdumieniu, zadane przez chłopaka pytanie zastanawia się przez przynajmniej jeden garnek. Próbuje zrozumieć motyw pchający "młodszego" z braci do próby prowadzenia z nią rozmowy i ma szczerą nadzieję, że nie przyszło mu przez myśl żeby gdziekolwiek się z nią zabrać.
- Jutro zaczyna się festyn z okazji Hanami. Razem z dziewczynami idziemy kupić nowe yukaty, a potem wybierzemy się do centrum gier. Ponoć otwarli kilka nowych stanowisk i jedno z nich to automat z najnowszą Project Divą. A ty, Takeru-san, jakie masz plany na dzisiaj? - pyta przez grzeczność. Tak naprawdę nie mogłoby ją mniej obchodzić co chłopak zamierza zrobić z resztą dnia, której akurat udało mu się nie przespać. Wcale by się nie zdziwiła, gdyby po prostu wrócił do łóżka i zobaczyliby się ponownie dopiero jutro w tych samych okolicznościach. Co wcale nie zabrzmiało tak źle, kiedy usłyszała to głośno i wyraźnie w swoich myślach.
Strony : 1