Forum

Strony : 1 2

#26 08-06-2022 o 21h40

Straż Cienia
Mystic
Stażystka
Mystic
...
Wiadomości: 70

Rozdział 22 – Reven





W pokoju panowała grobowa cisza, a atmosfera z każdą sekundą robiła się coraz to bardziej napięta.
Stojąc niemal twarzą w twarz spoglądaliśmy na siebie lecz żadne z nas nie wiedziało bądź nie chciało rozpoczynać tej rozmowy, niepewnie krok po kroku zmniejszałam dzielący nas dystans starając się uchwycić spojrzenie Dariusa, spoglądając w jego niewiarygodnie piękne i ciemne oczy czułam jak cała moja pewność siebie powoli gdzieś zanikała, słowa które tak bardzo chciałam z siebie wydusić nagle utkwiły mi w gardle, czułam się mniej gotowa na tą rozmowę niż to sobie wmawiałam.
Stałam tak blisko niego że aż mogłam dostrzec każdy najmniejszy detal jego twarzy, tak blisko że aż czułam bijące od niego ciepło.
Bycie tak blisko niego odbierało mi nie tylko pewność siebie ale i logiczne myślenie, wiedziałam co miałam zrobić ale mimo to moją uwagę odciągała jego obecność, jedyne na czym potrafiłam się skupić to na jego idealnych rysach twarzy, pełnym i miękkich ustach oraz na jego nieziemskich oczach.
Czułam jak przyciąga mnie do niego jakaś niewidzialna siła, której nie potrafiłam wytłumaczyć.
Co by było gdybym dała się ponieść tej sile?
Czy on też to czuł?

Reven skup się!
To nie czas na fantazje czy urojenia!
Weź się w garść i zrób to co należy!
No dalej dasz radę!

Racja, to nie pora ślinić się do faceta poznanego ledwie wczoraj..
Jeśli chce tu przetrwać muszę poznać jak najwięcej prawdy o sobie i swojej rodzinie, zwłaszcza o wuju który w oczach innych jest postrzegany jako potwór w ludzkiej skórze.
Myśl o tym dodawała mi odwagi.


- Wracając do rozmowy, co dokładnie..


W momencie kiedy zdobyłam się na odwagę do rozmowy poczułam jak podłoga pod moimi stopami drga, zanim się obejrzałam drgania przybrały na sile wywołując fale wstrząsów przez które straciłam równowagę i jak ostatnia fajtłapa poleciałam do przodu na bliskie spotkanie z podłogą, na ułamek sekundy przed zderzeniem poczułam jak dłonie Dariusa obejmują mnie za talie ratując przed rychłym upadkiem, przyciągnął mnie bliżej siebie zamykając w swoim ramionach, oszołomiona oparłam głowę o jego tors delektując się słodko dymnym zapachem.


- Co się dzieje? – szepnęłam zdezorientowana.


- To potrwa tylko chwilę. – brzmiał pewny swoich słów.


Wstrząsy stopniowo nabierały na sile, nogi mi się trzęsły jak po dobrej przejażdżce rollercoasterem, a do moich uszy dobiegały tępe odgłosy spadających przedmiotów, mimo to nie przerażało mnie to co się działo wokół nas, obejmujące mnie ramiona Dariusa oraz jego spokojne bicie serca działały na mnie niezwykle kojącą.

Nie wiem jak długo staliśmy tak w siebie w tulenie, w jego ramionach nie czułam upływającego czasu.
Zorientowałam się że wstrząsy ustały dopiero w momencie kiedy ramiona Dariusa powoli uwalniały mnie z jego objęć, kiedy jego dotyk zniknął w głębi siebie poczułam coś w rodzaju pustki.
Wciąż oszołomiona jego dotykiem chwiejnym krokiem odsunęłam się nieco od niego na bezpieczną odległość, zdezorientowana tym wszystkim rozejrzałam się pokoju, ku mojemu zdziwieniu szkody były znacznie mniejsze niż bym mogła się spodziewać biorąc pod uwagę siłę i czas trwania wstrząsów.
Ucierpiały jedynie niewielkie przedmioty, gdzie nie spojrzałam walały się moje rzeczy, książki porozrzucane były po całej podłodze w pokoju a wraz z nimi drobne przedmioty które wcześniej spoczywały na stoliku oraz toaletce.


- Czy to było trzęsienie ziemi? Sądziłam że w tej części kraju raczej nie występują. – spytałam biorąc się za zbieranie książek.


- Bo nie występują. – orzekł przyłączając się do zbierania przedmiotów z podłogi.


- Więc co to było jak nie trzęsienie? – dociekałam dalej zerkając w jego stronę.


- To zjawisko jest przez nas nazywane „A i Cross postradali rozum” – parsknął śmiechem spoglądając na mój grymas niezrozumienia – Już tłumaczę, kiedy ta dwójka się wadzi i że może się dogadać to zaczyna się demonstracja sił, a te wstrząsy to skutki ich destrukcyjnej wymiany zdań. – pokręcił z dezaprobatą głową – Prędzej czy później przyzwyczaisz się do tego. – parsknął śmiechem.


Czy ja dobrze zrozumiałam?
Skutki wymiany zdań? Dobre sobie!
To miejsce z każdą chwilą robiło się coraz to bardziej dziwaczne i niebezpieczne niż by mogło się wydawać na pierwszy rzut oka.
Jak oni mogą nazywać te miejsce szkołą?
Jeden wielki absurd..
A jeśli on myśli że przejdę z tym wszystkim do porządku dziennego to jest w dużym błędzie.
W ogóle się da do czegoś takiego się przyzwyczaić? 


- Wytłumacz mi jak zwykła kłótnia mogła wywołać trzęsienie ziemi? Inni uczniowie też to musieli odczuć, pewnie są przestraszeni, jak im wytłumaczyć coś takiego? – odkładając książki na miejsce spoglądałam na niego w oczekiwaniu na odpowiedzi.


- Gdy tą dwójką ponosi to zaczynają używać swoich zdolności by udowodnić temu drugiemu swoją rację, dlatego później inni muszą znosić konsekwencje ich wybryków.. Pierwsze drgania które poczułaś to zapewne sprawka Cross’a, a trzęsienie jest już zasługą Andrei więc wiemy kto wygrał tą kłótnie i komu podziękować za kolejny dzień pełen wrażeń – parsknął gorzko. - Za jakiś czas zaczniesz rozróżniać energię innych i na tej podstawie stwierdzić komu znowu odwaliło. A co do uczniów, dziennemu wydziałowi mówimy że jest to spowodowane tąpnięciami w starych i nieaktywnych tunelach które ciągną się przez cały teren szkoły, wierzą w to i dzięki temu nie musimy się martwić że wybryki Cross’a i Andrei wyjawią im prawdę o nas. – wzruszył jedynie ramionami wciąż zbierając walające się rzeczy. 


Wiedziałam że Andrea jest niezrównoważona i przez to niebezpiecznie porywcza, ale nie spodziewałabym się że specyficznie wyglądający lecz opanowany dyrektor tej szkoły może okazać się tak samo szurnięty i lekko myślny jak ona..
Czy jako dyrektor nie powinien zadbać o bezpieczeństwo uczniów?
Powinien to robić, a nie wdawać się w destrukcyjne „rozmowy” ze swoją uczennicą.
Serio jak to jest możliwe że jej stąd nie wywalił?
Skoro nie potrafi sobie poradzić z jedną niezrównoważoną uczennicą to nie powinnam oczekiwać zbyt wiele od takiego człowieka..
To miejsce jest jednym wielkim wariatkowem, a nie szkołą i z każdą sekundą tutaj utwierdzam się coraz to bardziej w tym przekonaniu.
Miejmy nadzieje że los będzie mi choć trochę sprzyjał i być może uda mi się przetrwać w tym upiornym przybytku zwanym przez wszystkich szkołą..
Wszystko co się tu o......... jest tak nieprawdopodobnie absurdalne że aż ciężko jest mi uwierzyć w otaczającą mnie rzeczywistość, zwłaszcza że tak destrukcyjne istoty jak oni byli w stanie przez lata ukrywać swoje istnienie. Nasuwa mi się pytanie jak oni tego dokonali biorąc pod uwagę ich dość destrukcyjna naturę?
Jednak nie, wole nie wiedzieć jak tego dokonali.
To będzie jedno z nielicznych pytań na które wole nie znać odpowiedzi..


- Dlaczego dyrektor pozwala Andrei na takie zachowanie? Nie uważasz że to nieco dziwne że on jej pozwala na takie zachowanie? – zagaiłam rozmowę nieco z ciekawości, nieco z potrzeby zabicia czasu podczas poszukiwania reszty moich rzeczy.


- To nie tak że jej na to pozwala, Andrea stoi najwyżej w hierarchii wampirów w dodatku chroni ją immunitet nietykalności więc Cross ma ograniczone możliwości co do jej utemperowania. Jej status sprawia że może sobie na więcej pozwolić i nie ponosić pewnych konsekwencji swojego zachowania, dlatego też pozwala sobie na tak spektakularne pogawędki z Crossem. – złościła go to, czułam to w jego głosie.


- Jestem nowa w tym wszystkim przez co nie rozumiem jak to wszystko funkcjonuje ale przeraża mnie to wszystko. A myśl że nawet dyrektor nie jest w stanie nad nią zapanować martwi mnie jeszcze bardziej. – z końca pokoju przyglądałam się pracy Dariusa.


- Za niedługo będziesz lepiej się odnajdywać w tym wszystkim, na zajęciach nauczysz się wszystkich zasad wampirów i ich ściśle określonej hierarchii. A te ich kłótnie najzwyczajniej ignoruj. – ostatnie słowa wybrzmiały ostrzegawczo.


Panujące tu zasady jak i cała ta ich hierarchia jest dość powalona..
Uczennica ma większą władzę niż sam dyrektor tego przybytku..
Sam fakt już o tym nie świadczy za dobrze..
Wszystko tutaj jest tak absurdalnie porąbane że aż obawiam się poznawać to miejsce, jestem niemal pewna że jak zagłębie się bardziej w panujące tu zasady to głowa mi eksploduje..

Ostatnie minuty porządkowania mojego pokoju odbyły się w zupełnej ciszy, kiedy wszystko wróciło na swoje miejsce klapłam zadowolona na jednej z puf delektując się widokiem Dariusa.
Spoglądając na niego przypomniałam sobie że nie poruszyłam jeszcze jednego dość ważnego tematu.
Poprzednia rozmowa pozwoliła mi nabrać więcej pewności siebie i zadać to jedno zadręczające mnie pytanie.
Czułam że byłam gotowa poruszyć tą kwestię oraz poznać prawdę o wuju i zmierzyć się z nią.


- Dzięki za pomoc. Mam jeszcze jedną prośbę a raczej pytanie jeśli mogę oczywiście? – skinął jedynie głową bym kontynuowała. – Wcześniej powiedziałeś że mój wuj jest potworem, ale nie wiem dlaczego ty i Andrea go tak spostrzegacie. Co wuj takiego zrobił by zasłużyć sobie na miano potwora? – jego twarz na nowo przybrała gniewny wyraz.


Nie, to nie był wyraz gniewu.
Tylko bólu i żalu.
To właśnie widziałam kiedy na niego spoglądałam..
Nie pewnie zasiadł na drugiej pufie na przeciwko mnie.
Mogłabym przysiąc że czułam jak bił się z myślami.
Ta cisza która nastała była jedynie ciszą przed burzą która miała rychle nadejść niszcząc wszystko w co wierzyłam i wiedziałam o wuju.
Darius poruszył się nie spokojnie spoglądając mi prosto w oczy.


- Benjamin van Allen to szaleniec i morderca. – złość aż kipiała w głosie Dariusa




https://cdn65.picsart.com/198319649000202.gif?to=crop&type=webp&r=40x40&q=50


https://img.wattpad.com/e6b28c09fef557de8d172363a64c02e74683e430/68747470733a2f2f73332e616d617a6f6e6177732e636f6d2f776174747061642d6d656469612d736572766963652f53746f7279496d6167652f6d6a6d3137644c4c2d4c377841513d3d2d3334313837373130312e3134386438323638653133313262633335313839313633393730312e676966

Offline

#27 20-08-2023 o 00h58

Straż Cienia
Mystic
Stażystka
Mystic
...
Wiadomości: 70

Rozdział 23 -Reven





Morderca..
Nie, nie powiedział tego.
Morderca..
Nie, powiedział to.
Głośno i wyraźnie to podkreślił..
Morderca..
Jak echo dźwięczało w moich uszach.
Wciąż je słyszałam, powtarzające się raz za razem.
Nie, pewnie się myli.
Wuj nie mógł być..
Nie, na pewno nie..
Oschły, trudny w obyciu, uparty, stanowczy owszem, ale nie był mordercą!


- Skąd ta pewność? Hmm? Macie dowody? Świadków? – cała się trzęsłam z nerwów - Wuj nie mógł by zrobić czegoś takiego! – ciągnęłam łamiącym się głosem powstrzymując nadszarpane nerwy.


- Sam jestem świadkiem jego czynów, moje starsze rodzeństwo przypłaciło życiem przez niego. – spoglądał na mnie, głos miał stanowczy. – Andrea oraz Andy wiedzą najlepiej do czego jest zdolny Benjamin. Nie rzucałbym takimi oskarżeniami gdyby nie było dowodów jego zbrodni. – oczy Dariusa płonęły gniewnie spoglądając wprost na mnie.


Nie, nie mógł by tego zrobić.
Wuj nie mógłby..
Nie był by do tego zdolny..
Spoglądając w oczy Dariusa widziałam że mówił śmiertelnie poważnie.
Jakaś część mnie nie chciała do siebie dopuścić takiej opcji że wuj był by zdolny do czegoś takiego..
Mimo to coś we mnie krzyczało że to nie były bezpodstawne pomówienia.

Ten gniew w jego głosie, ból wymalowany na twarz i ta nienawiść w jego oczach były szczerze prawdziwe.
Nie kłamał..
Czułam to..


- Skoro mój wuj jest no wiesz, to dlaczego wciąż przebywa na wolności? Dlaczego nie odbywa jakieś kary, zadość uczynnienia? Przecież za tak coś okropnego powinien ponieść jakąś karę, prawda? A nie przebywać na wolność i prowadzić firmę czy wieść normalne życie. – słowa wylewały się ze mnie pod natłokiem emocji.


- Więzienia są dla ludzi, a nie wampirów. Benjamin w pewnym sensie odbywa swoją karę, został wygnany ze społeczności wampirów oraz pozbawiony przywilejów, a to że żyje jak zwykły śmiertelnik to tylko dlatego że należy do wiecznych i poszedł na ugodę przedwiecznych. – mówił spokojnie lecz w jego oczach wciąż gościła złość.


- Nie rozumiem tego bełkotu.. Wieczni, przedwieczni nawet nie wiem co to jest. Nie żyje wśród was i nie wiem co to do ch.... znaczy! Musisz mówić jaśniej. – z każdym słowem czułam jak tracę kontrolę nad swoimi nerwami.


- Spokojniej Revem, wybacz. Postaram się nieco prościej ci to wytłumaczyć. Przedwieczni to pierwsza linia wampirów, jaka została stworzona przez Caduto. Przedwieczni mimo swego „kalectwa” są niezwykle potężni, a ich zadaniem jest pilnowanie by każdy wampir przestrzegał kodeksu, ten kto łamie zasady musi ponieść karę, którą to oni mu wymierzą. Natomiast Benjamin jest ich potomkiem z drugiej linii krwi czyli jego krew jest szlachecka, a co za tym idzie jest poniekąd łagodniej traktowany. Gdyby chcieli wymierzyć mu najsurowszą z kar stracili by ostatnią linie tej krwi, a do tego nie dopuszczą. Wiem że jest to pogmatwane dla ciebie, ale na lekcjach dowiesz się wszystkiego i będzie łatwiej ci to wszystko zrozumieć. – ciepła dłoń Dariusa objęła moją.


W mojej głowie panował chaos.
Słowa do mnie docierały lecz ich nie rozumiałam.
Świat który znałam przestał istnieć.
Życie jakie znałam było kłamstwem.
Jedyna rodzina jaką miałam okazała się być mordercą.
Mordercą który przebywał na wolności na podstawie swej linii krwi.
Mój umysł nie pojmował tego wytłumaczenia.
Świat który mnie otaczał był dla mnie zbyt pogmatwany, zbyt mroczny.
Jak mam się w nim odnaleźć?
Jak mam żyć wśród nich wiedząc że nienawidzą mnie za pokrewieństwo z Benjaminem?


- Reven? Dobrze się czujesz? – z natłoku myśli wyrwał mnie głos Dariusa.


- Ta, tak.. Wybacz to wszystko mnie przytłacza, staram się to jakoś przyswoić ale nie wiem jak..
Masz rację, wasz świat jest strasznie pogmatwany i nie wiem czy będę w stanie go zrozumieć.
Przynajmniej już wiem dlaczego wszyscy tak reagują na moje pokrewieństwo z wujem, ale co on zrobił Andrei że chciała pozbawić mnie głowy już pierwszego dnia tutaj? – postawa Dariusa się zmieniła, zabrał swoją dłoń z mojej w sposób gwałtowny.


- O to musisz spytać ją osobiście. Jeśli A dowie się że coś ci powiedziałem na jej temat to zamieni moje życie w istne piekło, a ciebie spotka coś o wiele gorszego. – na jego twarzy malował się strach – Powiedziałem ci tyle ile mogłem, jeśli chcesz poznać całą prawdę o Benjaminie spytaj Crossa tak będzie najbezpieczniej dla ciebie i innych. – ostatnie słowa brzmiały jak ostrzeżenie.


Moje pytanie o Andreę nie tylko wywołało w nim gniew, ale i lęk.
Bał się jej równie mocno albo i bardziej niż ja.
Dziewczyna była stuknięta i nie obliczalna, w końcu prawie urwała mi głowę, ale żeby on się jej bał?
Jego zachowanie dało mi myślenia.
Teraz rozumiałam dlaczego wszyscy są jej posłuszni i obchodzą się z nią jak z jajkiem.
Boją się tego co może im zrobić.
A z tego co zrozumiałam to jest nietykalna więc może bezkarnie zrobić co jej się żywnie podoba.
Jego strach jest słuszny biorąc pod uwagę jej nieobliczalną naturę.


- Nie zmuszam cię być wypowiadał się za innych. Przykro mi że mój wuj zrobił coś takiego tobie i twojej rodzinie, naprawdę mi przykro. Nie sądziłam że jest zdolny do czegoś takiego. Zapewniam cię że nie jestem taka jak on. – Spoglądałam wprost w jego oczy starając się przekazać mu że w moich słowach niema za krzty kłamstwa. - Jak mogę udowodnić tobie i innym że nie jestem waszym wrogiem? Co mam zrobić? – ostatnie słowa wypowiedziałam łamiącym się głosem.


- Nie tobie powinno być przykro, a Benjaminowi. Nasze zaufanie przyjdzie z czasem pod warunkiem że na nie zapracujesz i udowodnisz nam prawdziwość swoich słów, a nie będzie to łatwe biorąc pod uwagę twoje pokrewieństwo z Benjaminem. Na twoim miejscu porozmawiałbym z Crossem o twoim pochodzeniu, następnie postaraj się przekonać do siebie Andreę. – jego oczy spojrzały w moje przelotnie po czym zaczął kierować się w stronę drzwi.


Odkrycie całej prawdy jest moim priorytetem na liście rzeczy do zrobienia, Darius pewnie ma racje że rozmowa z dyrektorem Crossem pomoże mi odnaleźć się w tym całym chaosie, który mnie otacza.
A jego sugestia by przekonać do siebie Andreę mało mi się podoba. Jeśli mam być szczera to wolałabym jej unikać na tyle długo na ile jest to możliwe..
Na samą myśl o rozmowie z nią dostaje gęsiej skórki, ale z drugiej strony jeśli mam tu jakoś przetrwać to chyba nie mam innego wyboru jak go posłuchać i w jakiś magiczny sposób ją do siebie przekonać..
Darius uchylając mi rąbka tajemnicy o wuju wzbudził we mnie strach ale i motywacje by poznać prawdę o nim oraz o świecie w którym przyszło mi żyć.
Czym lepiej poznam całą prawdę tym lepiej będę mogła dostosować się do sytuacji w której się znajduje, a dzięki temu będę wiedziała jak tu przetrwać.


- Zrobiło się późno, lepiej będzie jak już pójdę, odpocznij i przemyśl moje słowa. – stojąc przy drzwiach odwrócił się w moją stronę. – Dam ci radę, postaraj się unikać kłopotów. – w jego głosie było można wyczuć że jego rada jest raczej ostrzeżeniem. 


- No tak, masz rację. Przez te wszystkie dzisiejsze wydarzenia straciłam poczucie czasu. Dzięki za pomoc i całą resztę, postaram się nie sprawiać więcej problemów. – nie pewnie podeszłam w jego stronę. – Mam nadzieję że któregoś dnia nie będziesz mnie nienawidził i nie widział we mnie czynów wuja. – niezgrabnie się do niego uśmiechnęłam.


- Nie nienawidzę cię Reven. – po tych słowach wyszedł pozostawiając mnie sam na sam z moimi myślami.




Stojąc na środku pustego pokoju czułam się zmęczona i okropnie samotna.
Cisza jaka tu nastała była wyjątkowo przytłaczająca.
Mimo tego wciąż słowa Dariusa dźwięczały mi w uszach.
Wierze mu, wierze że jego słowa były prawdziwe lecz nie byłam gotowa dopuścić do siebie w pełni tej informacji.
To w końcu rodzina, wuj jako jedyny mnie przygarnął po śmierci matki.
Dbał i opiekował się mną, na swój dziwny i zdystansowany sposób ale jednak.
Wuj zawsze był skryty, okropnie konsekwentny, bywał nawet czasem aż zbyt poważny czy surowy ale nigdy nie przejawiał oznak agresji, nigdy..
Myślałam że go znam.
Myliłam się.
Darius wyraził się dostatecznie jasno.
Mój wuj Benjamin van Allen był mordercą.
Z każdą minutą spędzoną tutaj czułam jak całe moje życie zaczęło waliło się w zastraszającym tempie.
Moje pochodzenie było przede mną zatajone, pozbawiono mnie wiedzy o świecie do którego należę, wuj okazał się być mordercą i wrogim numer jeden wśród otaczających mnie „ludzi” i do tego jeszcze mój brat..
To zbyt wiele..


Najchętniej bym wymazała ostatnie dwa dni ze swojego życia i pamięci.
Chciałabym by to wszystko okazało się jedynie koszmarem sennym, a nie prawdą w której przyszło mi żyć.
Potrzebuje odpocząć i nabrać sił na zmierzenie się z okrutną rzeczywistością.
Odpoczynek pomoże mi uspokoić zszargane nerwy oraz pozwoli mi zacząć działać na pełnych obrotach.
Byłam zbyt zmęczona psychicznie i fizycznie by wziąć prysznic więc od razu pomaszerowałam do łóżka.
Otoczona miękkością pościeli położyłam się wygodnie czekając aż zmęczenie weźmie górę i pozwoli mi odpłynąć w senne ukojenie.


Senne ukojenie okazało się sennym koszmarem, wspomnieniem które zostało prze zemnie wyparte, zapomniane.
Wspomnienie które zapoczątkowało całe to piekło.




https://thumbs.gfycat.com/SingleUntimelyAmericanbulldog-size_restricted.gif


https://img.wattpad.com/e6b28c09fef557de8d172363a64c02e74683e430/68747470733a2f2f73332e616d617a6f6e6177732e636f6d2f776174747061642d6d656469612d736572766963652f53746f7279496d6167652f6d6a6d3137644c4c2d4c377841513d3d2d3334313837373130312e3134386438323638653133313262633335313839313633393730312e676966

Offline

Strony : 1 2